Nie da się przewidzieć przebiegu rewolucji, ale internet będzie w coraz większym stopniu kształtował nasze życie, dostęp do niego będzie stawał się coraz bardziej bezpośredni, a wykluczenie – coraz boleśniejsze – uważają eksperci.
„Rozwój i upowszechnianie internetu staje się jednym z głównych czynników przemian społeczno-gospodarczych” – mówił dr Dominik Batorski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego podczas sympozjum „25 lat internetu w Polsce – konteksty i perspektywy”, które odbyło się na Wydziale Fizyki UW, gdzie 25 lat wcześniej zaczęła się historia polskiego internetu.
W ocenie uczestników sympozjum internet zmienia życie na całym świecie. Kto z niego korzysta, ma dostęp do niezliczonych dóbr i usług, kto nie może – staje się wykluczony bardziej niż kiedyś. Brak dostępu wiąże się z biedą. Afrykanie mogą korzystać z komórek i internetu, ale ponad połowę dochodów mieszkańców Malawi czy Madagaskaru pochłaniają usługi telekomunikacyjne.
Wbrew pozorom użytkownicy internetu częściej utrzymują kontakty z dalszą rodziną (choć na kontakty z bliższą nie ma to wpływu), częściej stają się wolontariuszami, członkami organizacji i stowarzyszeń, są aktywniejsi obywatelsko. Korzystanie z internetu zwiększa szanse na zatrudnienie, awans czy podwyżkę. Z drugiej strony coraz częściej pracę wykonuje się w domu.
Jednak rozwój sztucznej inteligencji i automatyzacja niosą za sobą ryzyko utraty pracy dla niemal połowy mieszkańców Polski. Z czasem problem będzie dotyczył nawet prawników i lekarzy – choć w mniejszym stopniu tych, którzy wykonują precyzyjne zabiegi, jak chirurdzy.
Podczas dyskusji zwrócono uwagę, że o ile kiedyś problemem była dostępność informacji, teraz problemem stał się jej nadmiar. Teoretycznie, aby pozostawać na bieżąco z nowymi osiągnięciami medycyny, profesor onkologii powinien poświęcać 160 godzin tygodniowo na lekturę publikacji naukowych, co jest oczywiście niemożliwe. Coraz większe znaczenie ma filtrowanie informacji. Wiele tekstów naukowych czytanych jest częściej przez maszyny niż przez ludzi i dlatego powinny być pisane językiem dla nich zrozumiałym.
Oprócz internetu ludzi powstaje „internet rzeczy” – komunikujących się ze sobą urządzeń. Firma Amazon sprzedaje przycisk, który wystarczy zainstalować w łazience, by w razie potrzeby zamówić dostawę do domu proszku do prania, podpasek czy nowej rolki papieru toaletowego. Być może w przyszłości samo inteligentne opakowanie zamówi produkt, jeśli zacznie się on kończyć.
W Londynie dużą popularnością cieszy się aplikacja pozwalająca pożyczać sobie narzędzia, których nie mamy w domu. Być może zamiast kupować młotek, lepiej w razie potrzeby wezwać drona, który go dostarczy. Coraz więcej młodych ludzi nie odczuwa potrzeby posiadania własnego samochodu, zwłaszcza jeśli w razie potrzeby mogą skorzystać z przejazdów Uberem lub wypożyczyć pojazd.
Jak zauważali biorący udział w sympozjum profesorowie, już teraz studenci dużą część swojej pamięci mają w smartfonie. „W przyszłości zapewne nie będziemy potrzebowali tabletów czy smartfonów, bezpośredni dostęp zapewnią nam wprowadzone do mózgu nanoroboty” – mówił dr Piotr Mechliński, związany z firmą IBM specjalista od strategii Big Data & Cloud.
„Nie uważam, by anonimowość była podstawą internetowej wolności – mówił Kuba Wygnański, przedstawiciel organizacji pozarządowych. – Anonimowość sprzyja agresji”.
Problemem jest skłonność do powstawania zamkniętych społeczności wyznających te same poglądy, izolujących się od innych („fragmentacja debaty”). Być może ma to związek z polaryzacją społeczeństwa na niemal równe części, widoczną chociażby przy wyborach w USA. Taki podział jest destrukcyjny, ponieważ nie dochodzi do kompromisu i żadna ze stron nie zyskuje przewagi.
Wśród organizatorów sympozjum oprócz Wydziału Fizyki był też Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego.