Wiadomo, jak bywa z urwisami – kochają poznawać świat na własną rękę, zadają setki pytań, ale jeśli trzeba usiąść nad podręcznikiem i trochę się pouczyć, to nagle cały zapał do eksploracji i żądza wiedzy ulatuje. Jak więc przekonać malucha, że zdobywanie wiedzy może być kolejną przygodą, a nie nudnym obowiązkiem? Najważniejsze jest rozbudzanie fascynacji nauką – to przyczyni się do większej ciekawości świata dziecka. Jak tego dokonać? Oto kilka sposobów, które powinny pomóc.
Wykorzystanie idoli
Każde dziecko ma swoich idoli – muzyków, piosenkarzy, aktorki lub aktorów, superbohaterów albo sportowców. Warto zadać maluchowi pytanie, czy chciałby być jak oni – czy chciałby być Kapitanem Ameryką? Iron Manem? Albo czy chciałoby zostać w przyszłości piosenkarzem? Odpowiedź zazwyczaj jest oczywista, a zaraz po niej można uświadomić maluchowi, że wszyscy jego herosi muszą nauczyć się najpierw rzeczy, które są potrzebne w szkole! Ot, na przykład języka angielskiego (bo przecież wszyscy oni rozmawiają w po angielsku) albo matematyki i fizyki (które są potrzebna do zbudowania zbroi Iron Mana).
Wizyta w miejscach łączących naukę z zabawą
Nic nie rozpala fantazji najmłodszych i ich chęci do eksplorowania świata nauki niż interaktywne centra naukowe. Nawet tak pozornie nudny przedmiot jak historia nabierze całkiem nowego wymiaru w oczach dziecka, jeśli zobaczy zbudowane z klocków Lego Interaktywne Centrum Odkrywania Historii Polski i Polaków w Krakowie – www.historyland.pl. Zafascynuje je również przeprowadzanie fizycznych eksperymentów w Experymentarium w Łodzi lub odkrywanie ludzkiej biologii w Centrum Nauki Leonardo Da Vinci w Chęcinach. Wszystkie te miejsca pozwalają na to, co dzieci w szkole poznają tylko w teorii – by zobaczyć potęgę nauki w akcji!
Nauka to codzienność
Ta metoda jest przydatna przy przedmiotach ścisłych. Jeśli dziecko uważa te zajęcia za nudne, wystarczy pokazać mu magię fizyki i siłę grawitacji, która sprawia, że futbolówka opada do bramki. Jakie tajemnice i reakcje chemiczne drzemią w ulubionych naleśnikach? Albo jak matematyka przekłada się nawet na tak proste rzeczy, jak zbieranie kieszonkowego na ulubioną grę? To wszystko proste, podstawowe rzeczy, lecz spełniają swój cel – rozbudzają w dziecku ciekawość i sprawiają, że chce wiedzieć więcej. Dodatkową motywacją dla dziecka jest świadomość, że to czego się uczy ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Częstym błędem nauczycieli jest to, że nie pokazują uczniom, że cała przekazywana wiedza ma odbicie poza murami edukacji.
Myślę że kwestia nie leży w nakłanianiu ale zachęcaniu. Dziecko ma lepsze wyniki jeśli lubi się uczyć, a nie dlatego że musi.
Ja przepytywałam, sprawdzałam lekcje, pilnowałem żeby miała dobre oceny. W podstawówce jest bardzo łatwo, gorzej potem. Ja mam syna w liceum i córkę w gimnazjum. Czy chcą się uczyć? Raczej nie, ale wiedzą że trzeba. Wiem, że są osoby w ich klasach które się bardzo dobrze uczą i robią to regularnie. Tylko te osoby mają bardzo surowych rodziców. Ja daję trochę swobody, ale trzeba z nią uważać.