Zobacz jak napisać zażalenie/skargę na obsługę, jaki układ elementów zastosować, zapoznaj się z przykładem zażalenia/skargi na obsługę.
Zażalenie/skarga na obsługę
Napisanie zażalenia lub skargi jest często najlepszą drogą, jeśli chcesz coś zmienić na lepsze. Przyjęło się uważać osobę, która je wysyła za awanturnika, czy malkontenta, lecz jeszcze gorzej jest nie podejmować działania, gdy coś wyraźnie powinno ulec zmianie.
Wskazówki
- Dobrze przemyśl i właściwie dobierz argumenty;
- Przedstaw sprawę w sposób rzeczowy, unikając zbyt mocnego wyrażania emocji;
- Postaraj się pohamować swoje zdenerwowanie;
- Unikaj ataków personalnych;
- Wczuj się w sytuację osoby, która będzie czytała Twoje zażalenie. Musisz przekonać do siebie adresata;
- Daj odczuć adresatowi, że jesteś zdeterminowany, ale nie w sposób obraźliwy;
- Pamiętaj, że Twoim celem jest dokonanie zmiany, a nie atak i tzw. „wyżycie się”.
Układ listu
- Dane nadawcy;
- Opis stanu rzeczy, który jest przedmiotem zażalenia;
- Własna ocena tego stanu;
- Wzmianka o obowiązujących standardach (niekoniecznie);
- Jednoznacznie wyrażona prośba/sugestia odnośnie zmiany.
Mam zażalenie do pizzeri Pięterko w Czerwionce-Leszczynach.
Zjadłem pizze w pizzerni Pęterko i naprawdę mi smakowała lecz gdy zamówiłem na adres i zapłaciłem od razu niestety ta pizza miała być do godz. Gdy dzwonię po ponad godz to mnie informują iż pizza jest dopiero w piecu i będzie gotowa za 15min. A co jakbym nie zadzwonił.?? Pytam ich czy w ramach nie dotrzymania umowy czy jest możliwość obniżki. Nawet sosu nie zaproponowali taniej niestety.
Moje zdanie jest takie iż pizze może i mają pyszną ale nie wywiązują się z warunków umowy i o tym zostali poinformowani iż napiszę do pihu.
Pozdrawiam
Mila Naklo nad not.gratulacje dla kogos madrego za zwolnoenie kierowniczki MW chyba przejrzeli na oczy.Jeszcze kilka inwentaryzacji i dojdziecie do wnioaku jaki duet macie w swojej firmie. Pani JK zmianowa w 1 kolejnosci powinna byc zwolniona
Witam chciałam poinformować że w sklepie mila w sulęcinie jest bardzo nie sympatyczna pani w czarnych włosach jest zmianową. Jest bardzo nie uprzejma . Ostatnio do mnie ta pani skoczyła z pyskiem nie nadaje sie ta pani do pracy kolezanki tez na nią sie czesto skarżą.
Również mam zażalenie do sieci sklepów MILA. Jestem na wakacjach w Sierakowie woj.Wielkopolskie. Robiłem zakupy wraz z małżonką i naszym 1.5 – rocznym synkiem. Po odstaniu swojego czasu w kolejce z dzieckiem na rękach, doczekaliśmy się łaskawego „obsłużenia nas” – czyli skorzystania z uprzejmości Pani, że w ramach swoich godzin swojej pracy,”nabije” zakupione przez nas produkty byśmy mogli za nie zapłacić. Ekspedientka była na prawdę niemiła od samego początku, jednak postanowiłem zbagatelizować tę kolej rzeczy. Po „skasowaniu” kilku produktów okazało się, że na ladzie nie ma miejsca gdyż wystawione są tam pączki i inne rzeczy, najprawdopodobniej artykuły promocyjne, na które nie zwracałem szczególnej uwagi gdyż nie wyobrażam sobie zakupić artykułów typu np. pączki,które niczym nie przykryte są narażone na bakterie każdego człowieka, który staje przy kasie by zrobić zakupy. Gdy na ladzie zaczęło robić się ciasno i miałem wrażenie, że Pani nabija mi po dwa razy te same produkty, zacząłem pakować je z powrotem do wózka. Przez przypadek, z hałdy tychże artykułów najprawdopodobniej włożyłem do koszyka jeden z towarów, który był jeszcze „nienabity” na kasę za co Pani przy klientach i rodzinie naskoczyła na mnie jakbym chciał owy towar ukraść. W tym momencie podeszła do lady młoda dziewczyna skarżąc się, że została oszukana dość dotkliwie na cenie mięsa, które zakupiła tego samego dnia w okolicach godzin południowych. Przyszła Pani kierowniczka i rozwiązała sprawę, oddając pieniądze ze stwierdzeniem, że „kasa źle nabiła”. Ja robiłem zakupy około godziny 15:00-16:00 , 2.sierpnia.2016 r. Z powodu całej „zapchanej” produktami lady mojej żonie wypadł z ręki dżem wartości 3,99 zł., o czym natychmiast pani z obsługi została przez nas poinformowana. Po nabiciu reszty produktów, ekspedientka zniknęła na 2-3 minuty po czym wróciła z miotłą i zamiata rozbity na podłodze dżem, podczas gdy kolejka zdegustowanych ludzi naturalnie robiła się co raz dłuższa. Zapytałem czy mógłbym zapłacić , gdyż trzymam dziecko na rękach,na co Pani mi odparła, że musi posprzątać by wygrzebać z tego dżemu kod kreskowy i mi go nabić bo to mojej żony wina, że go upuściła … Zapytałem, o kierowniczkę, Pani ekspedientka odparła , że stoi obok. Zadałem więc pytanie, czy to normalna sytuacja, że muszę czekać z dzieckiem na rękach, aż Pani mi nabije dżem, którego nie zabiorę do domu, a Pani kierowniczka na to kąśliwie, że jak najbardziej. Zapytałem więc czy jeżeli mój synek przez przypadek, np. wywróci całą półkę z dżemami to czy sklep nie jest od takich wypadków ubezpieczony i również będę musiał zapłacić Pani odpowiedziała delikatnie zmieszana: „takie sytuacje się nie zdarzają”. Ciekawe jak w takim razie rozliczane są produkty, które zostają skradzione, albo przy rozładunku lun transporcie zniszczy się cała paleta? Mam nadzieję,że ta sama Dama, wygrzebuje z palety rozbitych produktów kody kreskowe po czym nabija je… no własnie? Komu? Jak Pani nabija je na kasę lub kto za nie płaci? Całe życie mieszkam we Wrocławiu, sporo podróżujemy po Polsce i nie tylko, ale taka sytuacja spotyka mnie po raz pierwszy. Nie chcę tu na forum podawać imion i nazwisk tych dwóch Pań, gdyż mam nadzieję, że ich brak obycia w realnym świecie, wynika wyłącznie z braku możliwości poszerzania horyzontów i niechęci opuszczania swoich rodzinnych wsi. Nie omieszkam jednak napisać do PiH oraz zarządu sieci sklepów/marketów Mila i gdzie to tylko jeszcze możliwe, by poprawić standard obsługi w naszym kraju i by reszta rodzin i ich dzieci nie musiały przeżywać podobnych sytuacji gdyż to przedziwne dla mnie zajście zniszczyło jeden z 10. bardzo dla nach cennych dni wakacji mojej rodziny. Nie chcę by owe Panie jakoś ucierpiały z powodu zaistniałej sytuacji, gdyż wiem jak wygląda sytuacja na rynku pracy w naszym kraju, ale wymagam by ktoś z zarządu pochylił się nad tą sprawą. W przeciwnym razie nie odpuszczę.
Pozdrawiam
Mateusz Ściwiarski
W biedronce w Pruszczu Gdanskim szczególnie tej na miescie i przy torach MUSISZ mieć odliczone pieniądze najlepiej drobne , bo jak dalem 50 zl to nie miała wydac i jeszcze powiedziała , ze nie jest bankiem . To zostawiłem zakupy i poszedłem gdzie indziej . Było tak kilka razy to już tam nie chodze.
Dzisiaj chciałam kupić sobie śniadanie do pracy , w Biedronce w Rzgowie. Spotkała mnie taka sama sytuacja. Pani nie ma wydać z 50 zł i tyle. Niestety jestem w pracy bez śniadania. O jednego klienta mniej.
chamstwo brak obsługi servis po umowie nie udziela odpowiedzi
Zgierz Sfinks – kompletny brak profesjonalizmu i wyraźna niechęć przy wykonywaniu pracy.
Podczas ostatniej wizyty w tym lokalu, zaczęło się od przyjmowania zamówienia, kelner usilnie stał nad naszymi głowami, mimo zwrócenia mu uwagi że jeszcze nie podjeliśmy decyzji, mało tego , zostało mu to powiedziane wprost, żeby nie stał, bo to dekoncentruje. Po dziesięciu minutach, kelner przyszedł z wiadomością , że posiłek będzie za mniej więcej pół godz–zgodziliśmy się. Dziwi mnie jednak to dlaczego tak późno na o tym poinformował. Po wyznaczonym czasie, posiłki zaczęły przychodzić w różnych odstępach, towarzysząca nam para była już w połowie jedzenia kiedy ja dowiedziałam się że jedno z dań które zamówiłam, nie będzie zrealizowane, bo nie ma składników, zamieniłam na coś innego. Po chwili ja i mój partner otrzymaliśmy część potraw, jednak o resztę musiałam upomnieć się sama. Po pierwsze w restauracji, podaje się gościom siedzącym przy jednym stoliku, potrawy w jednoczesnym czasie, po drugie uprzedza się klienta przy składanie zamówienia, że nie będzie możliwe do zrealizowania. 10% upust ze strony kelnera w ogóle mnie nie usatysfakcjonował, wolałabym rzetelnośc i profesjonalizm oraz miłe podejście, tego tam zabrakło. Obserwując podejście obsługi do wykonywanej pracy, obawiam się że nie jestem jedyną niezadowoloną klientką
Witam na ul. Bakalarskiej w Warszawie jest bazar , na którym pootwierano przez prawdopodobnie wietnamczyków salony pedicure oraz maniciure.
Wszystko byłoby ok. gdyby pracownicy przystępując do zabiegu maniciure operowali wysterylizowanymi narzędziami. Niestety tak nie jest. Hurtem obsługują tym samym narzędziem
następne klientki. Nie ma żadnej sterylizacji . Jak pojadą niechcący po palcu i zetrą naskórek, pojawi się krew , to trzeba się upomnieć żeby czymś rankę przemyli.// oczywiście wtedy pracownik nie kryje oburzenia , co za wymagania ma klientka//. Myślę ze jest to niedopuszczalne. W ten sposób „sprzedają ” ludziom różnego rodzaju bakterie .
Taki punkt powinien bardzo przestrzegać przepisów. Przecież tu chodzi o nasze zdrowie i życie.
Ponadto zauważyłam brak szacunku dla klienta. W trakcie wykonywania pracy ,rozmowy telefoniczne, przerywania pracy bo przyjdzie koleżanka i się z nią pogada . Głośne rozmowy wręcz krzykliwe. Ogólny brud w salonach wręcz ” Syf „. Krzesełka są tak brudne że człowiek się zastanawia czy ma usiąść . Myślę że warto to skontrolować.
Chciałem napisać parę słów na cudownie wredną istotę jaka jest kierowniczka w biedronce na JANA OLBRACHTA WARSZAWA , ta Pani wiecznie ma problem z podejściem do kasy by zrobić zwrot nie wspominając że parę tygodni temu chciała mnie spławić z ”zepsutym i śmierdzącym mięsem” twierdząc że Ona nic nie czuje , sam jestem kasjerem wiec wiem że czasem ma się goryszy dzień ale dziś byłem po raz kolejny światkiem jak krzyczała na starszego Pana bo ten nie dosłyszał że ”musi jej podać produkt” co też jest śmieszne , mam zamiar dalej pociągnąć tą Panią do odpowiedzialności za swoje zachowanie i bycie chamskim do klientów , zamierzam napisać skargę do dyrektora bo ta Pani”kierownik”albo nie miała szkolenia z obsługi klienta albo nie powinna pracować z ludżmi takie jest moje zdanie.. DZIĘKUJĘ.
Chciałem złożyć skargę na sklep Planet Alkoholi w Warszawie przy ulicy generała Chruściela 24 w Rembertowie. Sprawa dotyczy pani, która notorycznie po godzinie 20 nie wydaje paragonów, a ostatnio na życzenie klienta wydała paragon na inne artykuły, niż były kupione. Dodatkowo zwrot butelek zakupionych w tym sklepie graniczy niemal z cudem. Ta sprawa powinna chyba zainteresować organy podatkowe.
Sutyacja z dziś tj. 18.06.2012r. Warszawa ul. Wołoska 52A, sklep Żabka. Za zakupy miałam do zapłacenia 34 zł. Podałam banknot 50 zł oraz na prośbę „kasjera” 4 zł. Pomrocznośc jasna albo nie wiem co wpłynęło na mnie, że wyszłam ze sklepu bez reszty, przy czym chwilę stałam przy tzw. kasie. Młody kasjer nie wydał mi reszty ale też w żaden sposób nie „upomniał” mnie o tym, że nie wzięłam reszty. Wyszłam dosłownie za drzwi i odwróciłam się aby zawrócić po resztę. Osoba płci żeńskiej, w koszulce Żabki na moja prośbę o resztę, oświadczyła, że to moja strata i teraz to nic już nie może zrobić. Poprosiłam o odgląd monitoringu. Usłyszałam, że nie może tego teraz zrobić. Następnie poprosiłam o sprawdzenie utargu. Usłyszałam, że nie może teraz zamknąc kasy. Poprosiłam o kontakt z kierownikiem. Usłyszałam, że to ona jest teraz kierownikiem. Przekazałam, że nie wyjdę dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona. Rzuciło mi dziewczę, banknot 20 zł i wykrzyczała przy klientach że nie ma prawa przychodzić do jej sklepu. Opadło mi wszystko. Napisałam skargę do Żabki. Ciekawa jestem na reakcję. O ile będzie