Na co zwrócić uwagę przy promocyjnych zakupach? Jak NIE dać się nabić w butelkę? Bo sklepy kuszą nas dosłownie na każdym kroku, ale ich właściciele nie byliby sobą, gdyby nie chcieli na promocji sporo zarobić. Jak zatem nie paść ofiarą sztuczek i chwytów marketingowych sprytnych handlowców.
Takie pytania zwykle NIE towarzyszą rozgorączkowanym klientom, chcącym za wszelką cenę „upolować” tani towar. Dopiero później, kiedy trochę ochłoną, okazuje się, że albo tego towaru wcale nie potrzebują, albo towar (np. koszula czy bluzka) zupełnie nie pasuje kolorem do kolekcji ich ubrań, a w ogóle to gdzie ja w tym wyjdę, co z tym zrobię?
Sposobów na zwabienie klientów jest wiele. Oto kilka z nich:
- Informacja, że dany towar ma obniżoną cenę. Natomiast w rzeczywistości kosztuje tyle samo! Jak to się robi? Kilka dni przed wyprzedażą, przygotowuje się kartki na których widnieją dwie ceny. Cena na górze kartki jest przekreślona na czerwono. A cena a na środku kartki, jest ceną właściwą. Cena właściwa to dokładnie ta sama cena towaru przed promocją… Poza tym, może okazać się, że np. sweter w sklepie z promocją kosztuje 70 złotych. A taki sam sweter w innym sklepie, kosztuje 62 złote.
- Wywieszanie na wystawie sklepu wielkich plansz typu: sale – 30%, – 50% czy – 70% itp. Kiedy jednak zajrzysz do sklepu, to okazuje się, że towarów przecenionych o połowę lub więcej jest tyle, co kot napłakał. I są to w większości towary mało atrakcyjne, które nie cieszyły się wzięciem u klientów. Natomiast lwią część towarów, przeceniono zaledwie o 10 – 20 procent. Jest też dużo towarów, których cena w ogóle nie uległa zmianie. Na co zatem liczą handlowcy? Na magiczne oddziaływanie słowa „promocja”. Na to, że jeśli klient już wszedł do sklepu, to może coś mu się spodoba i dokona zakupu nawet po zwykłej cenie.
- Inna cena na towarze, a inna przy kasie. To „stały numer” handlowców. Handlowcy liczą na to, że klient nie zorientuje się co jest grane (w sklepie), a dopiero w domu. Jeśli nawet zorientuje się wcześniej, to być może nie będzie miał ochoty udać się po ten towar do innego sklepu.
- Informacja nad drzwiami sklepu, która informuje klientów o likwidacji sklepu. Ale w środku, tylko kilka lub kilkanaście towarów zostało przecenionych. Dlaczego tak się dzieje? Handlowiec który likwiduje sklep, może wyprzedawać towar nawet przez kilka ładnych miesięcy. On się nie spieszy. Dlaczego? Ponieważ on zainwestował w towar swoje pieniądze i chce na tym towarze zarobić. A jeśli się to nie udaje, to sprzedać towar po cenie kupna towaru.
Towar zakupiony w ramach wyprzedaży możemy zwrócić, ale tylko wówczas gdy towar miał wady ukryte, o których nie wiedzieliśmy w momencie zakupu. O towarze z wadami ukrytymi, prawnicy mówią fachowo, że jest to towar sprzedawany niezgodnie z umową, czyli jest uszkodzony lub niekompletny, nie posiada cech deklarowanych przez sprzedawcę i nie nadaje się do celu, do jakiego jest przeznaczony. Można zatem żądać naprawy towaru lub jego wymiany na wolny od wad. A gdy naprawa lub wymiana nie jest możliwa, to mamy prawo do obniżki ceny lub odstąpienia od umowy zakupu i zwrotu pieniędzy. A co zrobić, gdy sprzedawca jest „ponad prawem” i NIE chce uznać naszych oczywistych praw? Najlepiej zawiadomić inspektora z Państwowej Inspekcji Handlowej. To instytucja kontrolna dla handlowców i zwykle bez szemrania sprytni dotychczas handlowcy zaczynają respektować obowiązujące prawo.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda, gdy towar został przeceniony z powodu ewidentnych wad. I my, klienci zostaliśmy o tym powiadomieni przez sprzedawcę, np. do telefonu komórkowego, nie dołączono ładowarki. Wówczas NIE mamy prawa do reklamacji. Jest jednak małe ale. Jeśli wymieniony telefon komórkowy, ma jeszcze inne wady o których nie wiedzieliśmy w momencie zakupu i to NIE z ich powodu został przeceniony, to wówczas jak najbardziej mamy prawo go reklamować!
A co z sytuacją gdy okaże się, że zakupiony towar jest nam nieprzydatny i właściwie zbędny? Tutaj handlowcy mają rację, gdy przy kasach umieszczają wywieszki informujące o tym, że zwrotów towarów nie przyjmują. I jest to zgodne z prawem. Jednak są handlowcy i handlowcy, którzy okazują dobrą wolę. Innymi słowy umożliwiają wymianę towaru na inny lub nawet zwracają pieniądze. Oczywiście, że towar musi być nowy i nieużywany. Musimy także, przedstawić paragon jako dowód zakupu.
Summa summarum, kiedy mamy problemy z wyegzekwowaniem swoich konsumenckich praw, to musimy pamiętać, że nie jesteśmy sami. Zawsze pomoże nam Powiatowy Rzecznik Konsumentów i to bezpłatnie. A kiedy dokonamy zakupu za granicą, to możemy liczyć na pomoc Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
/TZ/
Jest jeszcze sposób:
– „Nie dla skner”:
Na półce prezentuje się drogi produkt z wielką informacją o atrakcyjnej cenie (np 699 zamiast 999) a pod półką ustawia tańszy (np wart 599 w cenie 799) z mała informacją o modelu i cenie. Tym sposobem zamiast oszczędzić nieuważny klient przepłaca.
– „Żer dla idiotów”:
Powystawowe produkty czasami sprzedawane są po wyjątkowo niskich cenach. Są to produkty używane, ale niższa cena może być zachęcająca. Klient ogląda produkt nie noszący śladów zniszczenia, który jest pakowany a potem po opłaceniu klient zabiera osobiście lub jest mu on dostarczany do domu. Po rozpakowaniu okazuje się że otrzymany egzemplarz jest dużo bardziej zniszczony niż oglądany a czasami wręcz uszkodzony. Dlatego należy sprawdzić osobiście KAŻDE opakowanie, które nie jest zapieczętowane fabrycznie.